Polska
mitem historycznym stoi, co akurat nie może dziwić nikogo kto choć trochę
poznał naszą historię i skonfrontował z tym co serwuje się nam jako „politykę
historyczną”. Stronię oczywiście od polityków prawicy i lewicy, którzy
prześcigają się we własnej kompromitacji. Prawdziwą zaś wylęgarnią takich
patetyczno-narodowych bzdur był wiek XIX i jego najwięksi synowie z Henrykiem
Sienkiewiczem na czele.
Ilość
głupot i nieścisłości historycznych jakie w swoich książkach zawarł wielki
polski noblista, może śmiało konkurować z opisanym wczoraj Fetihem, gdyż tak
jak u Turków był dobrotliwy Sułtan który, niósł radość i pokój, tak i u
Sienkiewicza byli obecni bezbożni i krwiożerczy Szwedzi. Co to, „zalali niczym
potop” sielską anielską Rzeczpospolitą lub jeszcze bardziej odrażający Krzyżacy,
lubujący się w zamykaniu (wszech)polskich dziewic i obcinaniu języków. O
bajkopisarstwie Sienkiewicza zwanym pieszczotliwie powieścią historyczną, można
by długo prawić, jednak nie dość że mi się nie chcę, to jeszcze szkoda mi
czasu, dlatego zatrzymam się tylko przy jednym wątku, wzmiankowanych Szwedach. Zresztą
między Bogiem a prawdą, dla całej kampanii polskiej jaką na terenach Rzeczpospolitej
przeprowadzała Szwecja, oblężenie klasztoru były jedną z potyczek, a nie jak
tego chce Sienkiewicz najważniejszym zwrotem całej wojny. To jest już
interpretacja XIX wiecznych historyków na których opierał się polski noblista.
Gdyby
zapytać przeciętnego Kowalskiego, kto w czasie Potopu oblegał Częstochową, 99,9%
odpowiedzi brzmiała by Szwedzi! No oczywiście że Szwedzi, bo nie dość że przez
część XIX wieku i cały XX karmiono (i nadal się karmi) Polaków twórczością Sienkiewicza, to jeszcze
na dodatek kręcono na jej podstawie filmy. A jednak prawda jest taka że ilość
Szwedów pod Częstochową równa była ilości Afrykańskich najemników z Madagaskaru
w armii Gustawa Adolfa, tzn. wynosiła 0. TAK! Pod Częstochową Szwedów NIE BYŁO!
Więc kto oblegał stolice Polskiej religijności? Krasnoludki, Gendery? Nie, Czesi,
Niemcy, i oczywiście sami Polacy, którzy z lubością napierniczali w kierunku murów
klasztornych. Prawdziwy Szwed jaki pojawił się w Częstochowie Arvid Wittemberg,
splądrował jedynie miasto, klasztoru jako dobrze uzbrojonej twierdzi nie tykał.
Tykał
ją natomiast Jan Wejhard Wrzesowicz czeski oficer na szwedzkim żołdzie, Niemiec
Burchard Müller, czy, tutaj petarda, Polak pułkownik Wacław Sadowski wraz z dzielnymi
Lachami w liczbie 800. Cała ta wesoła gromada oblegała klasztor w wyżej podanej
kolejności, przy czym Polak i Niemiec wspólnymi siłami starali się wedrzeć do
klasztoru. Przy całej absurdalności tej sytuacji, należy jeszcze podkreślić że
wśród załogi obrońców klasztoru byli m.in. muzułmańscy Tatarzy.
Dla
prawdziwych patriotów, nie mówiąc o ludziach XIX stulecia, dla których, Polak i
Niemiec atakujący Częstochowę bronioną przez muzułmanów było czymś nie do przyjęcia.
Nie dziwota że sytuacja ta musiała i musi budzić nieprzyjemny dysonans poznawczy.
Cóż można w tej sytuacji napisać? sorry taką mamy historię – parafrazując klasyka.
Bibliografia
Sienkiewicz
H., Potop, Kraków 2008.
Kersten
A., Pierwszy opis obrony Jasnej Góry, Warszawa 1959.
Gmyz
C., Cudowne Zmyślenie, „Wprost” http://www.wprost.pl/ar/81495/Cudowne-zmyslenie/?pg=2
[dostęp 14.05.2014]
T.J. Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz