środa, 21 maja 2014

Mutanci i murzyni, komuniści i komiksy...



Popularność niektórych komiksów stanowi dla mnie zagadkę. Saga X-Manów zdobyła niesamowitą popularność mimo, iż nie była moim skromnym zdaniem specjalnie oryginalna. Dopiero umiejscowienie cyklu w konkretnych realiach amerykańskiej polityki społecznej jako tako przekonało mnie do tego cyklu. 

Komiks opowiada o walce dwóch stronnictw nowego gatunku ludzi – mutantów. Pozytywni bohaterowie kierowani przez telepatę prof. Xaviera chcą współ egzystencji z ludźmi. Drugą grupą, dążącą do zniszczenia/zniewolenia/zrobienia czegokolwiek kieruje Magneto (szalenie oryginalna ksywka dla osoby manipulującej zjawiskiem magnetyzmu). Komiks ten ukazał się w dość ważnym w amerykańskiej historii momencie – w chwili kiedy kolorowa (czytaj czarna ludność) zintensyfikowała swe wysiłki w walce o prawa obywatelskie. Postać dobrotliwego Xaviera jest wzorowana oczywiście na pastorze Martinie Lutherze Kingu zaś szwarccharakter to dość czytelna aluzja do czarnego rasisty jakim był Malcolm X. 

Prof. Xavier prawdopodobnie jedyna Biała postać popkultury wzorowana na czarnoskórej postaci historycznej
Ponadto w komiksie poruszano inne wątki niż tylko kwestię rasowe. Magneto miał być ocalonym z Holocaustu Żydem (co tłumaczyło jego nienawiść do ludzkości).  Bigoteryjni politycy (przypominający McCarthyego) urządzali polowania i nagonki na mutantów nawiązujące do Czerwonej Paniki. By skojarzenie było jeszcze bardziej pikantne należy zaznaczyć że to amerykańscy komuniści jako pierwsi opowiadali się za równouprawnieniem Czarnych. Pojawiający się więc początkowo w komiksie motyw (zintensyfikowany pojawieniem się senatora Kellego w zeszycie # 135 z roku 1980) utożsamienia mutantów z ruchami lewicowymi miał dla nowej rodzącej się po roku 1968 lewicy oczywiste konotacje. Z czasem w komiksie pojawiły się i wątki genderowe, związki lesbijskie i takie tam (sami wydawcy podejrzewali niektórych rysowników o fetyszyzm).

Mimo dość poruszenia dość istotnej problematyki seria ta w latach 60 okazała się klapą (zarzucano jej zarówno banalność jak i wtórność względem literatury SF). W roku 1970 wskrzeszono ją w postaci przedruków starych zeszytów, które zdobyły na tyle dużą popularność, że zdecydowano się na kontynuacje (seria która siedem lat wcześniej uchodziła za wtórną nagle stała się ambitną, czy to o czymś świadczy?). Z czasem powstały kolejne serie, animowane i fabularne adaptacje. Dziś komiksy o X-manach są oderwane od inspiracji prawdziwymi problemami społecznymi   i mało kto (zwłaszcza w Europie o tym pamięta).


Bibliografia:
1)      Oczywiście komiksy z epoki.
2)      S. Howe, Niezwykła historia Marvel Comics, SQN 2013; Jedyna (a naszczęście rewelacyjna) monografia na polskim rynku poświęcona wydawnictwu Marvel.
3)      R. Genter, „With Great Power Comes Great Responsibility”: Cold War Culture and the Birth of Marvel Comics [w:] The Journal of Popular Culture vol. 40 (6)/2007, s. 960.
 M.M.

2 komentarze:

  1. No raczej im komiks bardziej nieoryginalny, tym ma więcej fanów. Strukturalnie komiks jest taki sam jak każdy inny - czy to Superman, Batman, Spider-Man, Liga Niezwykłych Gentlemenów...

    OdpowiedzUsuń
  2. To wyjaśnia czemu właśnie Liga Niezwykłych Dżentelmenów nie cieszy się popularnością... Zwyczajnie jest zbyt oryginalna i zbyt trudna.

    OdpowiedzUsuń