czwartek, 8 maja 2014

Awantura z NIkolą Vasojevićem



W XIX wieku kiedy ktoś chciał sobie zrobić międzynarodowe jaja udawał się do Hotelu Lambert, miejsca w którym nawet najbardziej fantastyczne i bezsensowne pomysły (patrz Makryna Mieczysławska) znajdywały dla siebie posłuch. Książe Adam był osobą o bujnej fantazji i jeszcze większej ilości pieniędzy, dlatego wszyscy dziwkarze (Czajkowski), oszuści (Makryna) i inne tego typu elementy, szukały kontaktu z ex-przyjacielem cara Aleksandra I.
Nie inaczej było w przypadku niejakiego Nikoli Vasojevića, czarnogórskiego Serba, który ubzdurał sobie że zbuduje na pograniczu Albanii i Czarnogóry państwo Hołmje. Po tym gdy jego genialny pomysł został wyśmiany we Francuskim MSZ-ecie, poczciwy Serb poszedł szukać naiwnych wśród polskiej emigracji, gdzie oczywiście został przyjęty z otwartymi rękoma. Nasza diaspora łykała jak pelikan wszystkich tego typu frustratów, nie inaczej było i tym razem.
Vasojević widząc że ma do czynienia z grupą nadzianych jak kabanosy kolesi, zaczął opowiadać różne cuda o mającym powstać księstwie, które po pewnym czasie miało wchłonąć nie tylko miejsca wypasu dla czarnogórskich i albańskich kóz, ale również całą Serbię, Bośnię itd. Słysząc takie opowieści, nie dziwota że Czartoryskiemu zaświeciły się oczęta, i poluzował pasek od sakiewki. Niezawodny w planowaniu rzeczy nierealnych hrabia Zamoyski opracował cały plan wg którego Hołmje miało skupiać Słowian południowych obecnie znajdujących się pod osmańskim butem. Największy absurd polegał jednak na tym że zwierzchnikiem tego tworu miała być właśnie Porta (tak, tak, ta sama która tychże Słowian cisnęła od kilku stuleci). Zamoyski może zbyt loty w kwestii Półwyspy Bałkańskiego nie był, ale poczucia humoru odmówić mu nie można. Kolejną petardą genialnego stratega, była kwestia religii. Gdy Vasojević zasiądzie już na tronie Hołmje, twierdził Zamoyski, wówczas miał przeprowadzić unie między prawosławnymi Słowianami południowymi a katolikami (hahaha!). Wszystko fajnie, tylko co z tego miało wynikać pozytywnego dla Polski? Sojusznik na Bałkanach i miejsce formowania się polskiej armii – prawda że sprytnie to sobie uradzili?
Mając tak fantastyczne i zarazem nierealne plany, Czartoryski postanowił wysłać swojego wiernego współpracownika, człowieka od zadań specjalnych, agenta 007 swoich czasów, miłośnika niewieścich wdzięków, Michała Czajkowskiego, zwanego później Sadykiem Paszą, do Rzymu i Turcji, by tam obgadał szczegóły urojeń swojego szefa. Ku rozpaczy włodarzy Hotelu i samego Vasojevića ani w Wiecznym Mieście ani tym bardziej w Stambule, nie znalazł się nikt kto by był zainteresowany takimi absurdalnymi pomysłami. Każdy tylko z drwiącym uśmiechem i politowaniem w oczach przyjmował rewelacje agentów Hotelu Lambert, na koniec ich wizyty pokazując gdzie jest wyjście. Jak się okazało wbrew temu co opowiadał Serb, był on na Bałkanach postacią anonimową, a wielkie historie o jego wpływach w Czarnogórze okazały się być bajką dla naiwnych dzieci (w tym przypadku również książąt).
Sam Vasojević widząc że wszyscy kręcą bekę z działań Czartoryskiego, nie składał jednak broni i postanowił jeszcze szukać głupich w samej Czarnogórze. Niestety dla niego, niedomyci górscy pastuszkowie okazali więcej rozsądku niż nasi rodacy i pogonili samozwańczego księcia.
Mimo że niektórzy historycy bronią w tej sprawie Hotelu Lambert (Jerzy Skowronek), to fakt jest faktem, Vasojević wyciągnął kupę kasy od Czartoryskiego i wystawił go na międzynarodowe pośmiewisko. Jedynym wygranym całej sprawy był Czajkowski, który nawiązał kontakty z Portą, jak się okaże jego druga, a nawet trzecią ojczyzną. To jest już jednak osobna historia…

Bibliografia
Żurek P., Hotel Lambert i Chorwaci, Warszawa 2005.
Skowronek J., Polityka Bałkańska Hotelu Lambert, Warszawa 1976.
Cetnarowicz A., Tajna dyplomacja Adama Jerzego Czartoryskiego na Bałkanach, Kraków 1993. 

T.J.Lis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz