poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Polak potrafi czyli Rzecz o narkomanii w II RP cz. 1 (i zapewne nie ostatnia)


Jak wiadomo Polacy są nacją, która ma pewną drobną słabość do używek – alkoholu, fajek i prochów. Te ostatnie mają w Polsce historie dłuższą  (i oczywiście ciekawszą) niż zazwyczaj się uważa.  Pomijając przypadek sienkiewiczowskiego Zagłoby co sobie dla dowcipu lepszego siemię konopne co jakiś czas przeżuwał, problem narkomanii pojawił się na ziemiach polskich już w latach 80 XIX wieku.


Poza substancjami pochodzenia roślinnego w Polsce coraz popularniejszym stawało się zażywanie eteru. Eter etylowy był środkiem znieczulającym. Nałóg picia lub inhalowania eterem powstał w Stanach Zjednoczonych i stał się szybko popularny w okolicach polskich granic północnych i zachodnich. Prawdopodobnie  eter trafił na tereny Śląska z zachodnich Niemiec. Pierwsze o substancji odurzającej zwanej „kropką” lub „anodyną” pochodzą z ostatniej dekady XIX wieku. Eter w Polsce zazwyczaj wąchano lub po rozrobieniu w wodzie pito, co nazywano kroplą Hoffmana (autentycznie pito środek znieczulający przeznaczony do wdychania).  Eter pochodził zazwyczaj z polskich i niemieckich zakładów przemysłowych, ale – jak można sądzić na podstawie analizy zebranych materiałów – podstawowym źródłem zaopatrzenia był przemyt z Niemiec (nie stwierdzono przy tym nielegalnego handlu w drogeriach i aptekach).  Na  Śląsku eter mógł być spożywany nawet przez 30% populacji, podczas gdy w niektórych powiatach spożycie mogło obejmować nawet 50-70% populacji. Stosunkowo tani eter był łatwo osiągalny dla ludzi ubogich podczas gdy morfina i kokaina pozostawały nadal bardzo drogim środkiem, dostępnym jedynie wąskiej elicie. Takie rozpowszechnienie stosowania eteru zmusiło władze do wydania rozporządzenia z 22 lutego 1928 roku O uznaniu eteru etylowego i jego mieszanin za szczególnie niebezpieczne dla zdrowia, które spowodowało rozciągnięcie na nie wszystkich przepisów ustawy z 1923 roku (W przedmiocie substancji i przetworów odurzających).



Powszechność eteromanii była dużo większa niż klasycznej narkomanii. Szacunki określały liczbę eteromanów na dziesiątki tysięcy osób, podczas gdy liczba leczonych narkomanów nie przekraczała 300 pacjentów w skali rocznej. Eter mimo, iż jego przedawkowanie było śmiertelne (zabójcza jest dawka 50 g dla nałogowców odpowiednio większa nawet 200 g) przez całe lata 30 zyskiwał na popularności. Charakterystyczny zapach substancji był wyczuwalny od eteromania nawet przez dwa dni po spożyciu. Doprowadzało to do sytuacji kiedy w niektórych regionach to podczas nabożeństwa niedzielnego wypełnia Dom Boży zapach eteru jak w szpitalach.

Bibliografia:
1)  A. Zandberg, "Villages…  Reek of Ether Vapours”: Ether Drinking in Silesia before 1939 [w] Medical History  3 (54)/2010;
2)     W. Grzywo-Dąbrowski, Podręcznik medycyny sądowej, Warszawa 1948 ;
3) M. Abucewicz, Narkomania w Polsce jako problem społeczny w perspektywie konstrukcjonistycznej Część pierwsza: okres międzywojenny [w]  Alkoholizm i Narkomania, t 18 r. 2005;
4) Akty prawne: Konwencja Opiumowa (z 1912) Dz.U. 1923 nr 9 poz. 55; Ustawa w przedmiocie substancji i przetworów odurzających Dz.U. 1923 nr 72 poz. 559;  Rozporządzenie o uznaniu eteru etylowego i jego mieszanin za szczególnie niebezpieczne dla zdrowia Dz.U. 1928 nr 45 poz. 443;
5) http://jacekdehnel.natemat.pl/56557,jak-cpal-miedzywojenny-slask-czyli-opium-w-amsterdamie-i-eter-w-czyzowicach  
M.M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz