Kiedy całą Polskę obiegła
wiadomość, że jednoręki (a precyzyjnie kilkupalczasty – media niejednoznacznie
określają ilość sprawnych palców) zamachowiec, będący wcieleniem nadwiślańskim
ben Ladena, chciał ku uciesze gawiedzi (zob. fora internetowe), wywalić w
powietrze budynek parlamentu na ul. Wiejskiej, niektórzy zadali sobie pytanie,
ale, że jak? Że, kaleka?
Konsternacja i zdziwienie
z faktu, że facet posługujący się od 3 do 4 palcami u jednej ręki, chciał
dokonać największego ataku terrorystycznego w historii kraju wydaje się
zupełnie nieuzasadnione. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wiele kalek, mimo
swojej niepełnosprawności przysporzyło ogromnych kłopotów ludzkości.
Jednym z pierwszych
przykładów, jakie przychodzą mi do głowy, jest słynny Tamerlan (1336-1405 r.),
którego nazwisko wywoływało spazmy płaczu u dzieci w późnym średniowieczu nie
tylko w Azji, ale także w Europie. On sam, w połowie bezwładny (tak się kończy
brak ostrożności w posługiwaniu się mieczem), zgwałcił, zrabował i wymordował
więcej niż miliony silnych i rosłych chłopów.
Innym zabijaką znanym ze
średniowiecza, szczególnie zapamiętanym w Anglii kiedy ta zmagała się z
najazdami Normanów, był Ivar Ragnarsson (ok. 794-872 r.), zwany Ivarem bez
kości. Najprawdopodobniej chorował jednak nie na brak kośćca, ale jego
łamliwość. Mimo kruchego ciała, udało mu się w czasie inwazji na Wyspy
Brytyjskie podbić m.in. York. I wystraszyć niemałą ilość rudych i piegowatych
mieszkańców tamtych ziem.
Poza groźnymi kalekami,
zdarzały się też kaleki wredne. Jednym z nich, był niejaki Charles-Maurice de
Talleyrand-Périgord (1754-1838), zwany powszechnie Talleyrandem, który w czasie
jednej z największych dziejowych zawieruch w historii Europy (rewolucja
francuska i afery napoleońskie) był kolejno; biskupem, zwolennikiem Napoleona,
ministrem spraw zagranicznych w jego rządzie, przeciwnikiem Napoleona,
premierem Francji, a na koniec rewolucjonistą (uczestnik rewolucji lipcowej
1830 r.). Całe życie poruszał się o lasce, gdyż jedna z dwóch nóg jakie
posiadał, była mocno zniekształcona, przez co możemy go śmiało zaliczyć w
poczet kalek, których historia nie zapomni. Mimo, że kulawy, był podobno
pierwszorzędnym kochankiem, i jeszcze wybitniejszym politykiem, gdyby nie jego
bezczelność i piekielna inteligencja, Europa ponapoleońska z pewnością
wyglądała by inaczej.
Takich przykładów można
znaleźć więcej, ja już jednak nie szukam bo mam od cholery innej ciekawszej
roboty. Cel jednak osiągnąłem, pokazałem, że kaleka, któremu ustępujemy miejsca
w autobusie, tramwaju czy na ławce, wcale nie musi być tak bezbronną istotą
jaką na pozór wygląda. Jak widzimy na przykładzie wyżej przytoczonych historii,
kaleki na co dzień budzące litość w gruncie rzeczy mogą być groźni i
niebezpieczni. Nie tylko dla siebie, ale także dla ludzkości…
Dlatego nie podchodźmy do
kalek jak do ludzi innego gatunku, choć na pozór mogą wyglądać jak przybysze z
innej planety, z reguły są podobni do człowieka nie będącego kaleką; wredni,
chamscy, a czasem zabawni i sympatyczni. Z tego też powodu wymagają traktowania
jak inni, nie użalania, nie głaskania, bo wzorem kota, także i kalekę można
zagłaskać…
Bibliografia
Łysiak W., Talleyrand, Droga
Mefistofelesa, Warszawa 2007.
Małowist M., Tamerlan i jego czasy,
Warszawa 1991.
Guriewicz A., Wyprawy Wikingów, Warszawa
1969.
T. J. Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz