wtorek, 27 stycznia 2015

Jak więzień z więźniem



- Buchnąłeś moje rudniki, lemberze! jak wezmę do grabki szumowisko, to będzie taka maga, że ci ligary odpadną.
- No to ładuj na piec, odholują cię na grande!

Większość osób czytając to krótkie zdanie nie ma pojęcia czego ono dotyczy. Jeszcze nieco ponad 100 lat temu w ten sposób, odpowiednik dzisiejszego patryjoty (wówczas Andrusa) z makówką bez piórek (czyt. łysa pała) przekazał by swojemu antagoniście, informację następującej treści

 – podpier***** moją kasę, złodzieju! Jak wezmę pałę, to ci spuszczę taki wpier***, że ci łapy poprzetrącam.
- No to cho na solo, zaje*** cię!

Cóż, jak widać burzliwa dyskusja dwóch osób z tzw. nizin społecznych, tak wtedy jak i dzisiaj mogła być nacechowana podobnymi emocjami, i co najważniejsze zakończyć się podobnym wynikiem (wizyta w szpitalu lub na cmentarzu), jednak jej forma była zdecydowanie przyjemniejsza dla ucha. Większość więziennej terminologii, niegdyś używanej, dzisiaj nie tylko trąci myszką, ale jest idealnym tematem na notkę do achtunga.
Nie wszystkie jednak słowa, jakie zawarł w swoim Szwargocie więziennym, Karol Estreicher, odeszły do lamusa. Niektóre ewoluowały – XIX wieczna grypsanka dzisiaj jest grypsem. Inne zaś znalazły uznanie gawiedzi, niekoniecznie związanej z systemem penitencjarnym. Spośród słów wymienionych w książce „ojca polskiej bibliologii” znajdziemy wiele takich, które obecnie są używane w mowie potocznej; frajer – nowy lokator w zakładzie karnym (nazywanym niegdyś domkiem loretańskim), badyle – jako określenie włosów i nóg, czy kapuś – zdrajca i donosiciel. Przykłady tego typu można mnożyć, i znajdziemy je nie tylko u Estreichera, ale także w innych pracach o podobnej tematyce (patrz bibliografia).
Nie jest więc żadną nowością fakt, że terminy używane przez mieszkańców więzień (angrezów) po jakimś czasie lądują w (ubogim bądź co bądź) zestawie słów używanych przez Kowalskiego. Lektura słowników nazywanych polsko-złodziejskimi, może być nie tylko zabawna, ale i pouczająca. Napakowani taką wiedzą, możemy swobodnie iść na gieldź (miasto), pooglądać się za gliniorami (tylna część ciała) walnąć ampułę (kieliszek) i oddać się w opiekę jakiejś goni (ssak leśny, jagodzianka, grzybiarka).

Bibliografia
Estreicher K., Szwargot więzienny, Kraków 1903.
Małocha A., Żydowskie zapożyczenia leksykalne w socjolekcie przestępczym, [w:], Anusiewicz J., Siciński B.,  Języki subkultur, t. 10,  Wrocław, 1994, s. 135-170.
Kurka A, Słownik mowy złodziejskiej, Lwów 1899.

T. J. Lis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz