piątek, 13 lutego 2015

Postjugosłowiańskie sieroty



Wojna w Jugosławii (1991-1995) zabiła nie tyko ciała, ale również umysły. O ludobójstwie napisano już setki książek, dlatego ograniczę się tylko do podania w przypisie pracy, która tego tematu dotyczy. Moim zaś celem jest naskrobanie kilku słów o śmierci umysłu, jaka dokonała się wśród elit intelektualnych byłej Jugosławii. W związku z tym, że mój ogródeczek, ogranicza się do historii, to właśnie historycy będą bohaterami tej notki.  
Oczywiście bajki o Jugosławii harmonijnej, mlekiem i miodem płynącej, jak to bajki wiele wspólnego z rzeczywistością nie mają, i przynajmniej od połowy lat 70siątych poszczególne nacje zaczynały już na siebie ostrzyć pazurki, niemniej jednak, jakoś to państwo się kulało. Zwłaszcza jeśli idzie o poziom nauki, stała ona na wysokim poziomie. Związane to było nie tyle z bogactwem Jugi, co dość liberalnym podejściem do nauki, minimalizmem doktrynalnym (w porównaniu z krajami komuchy) i przede wszystkim możliwością swobodnej migracji. A także, co ważne w przypadku takich wielonarodowych krajów, surowym kagańcem dla wszelkich nacjonalistycznych wybryków.
Profesjonalizm i wysoki poziom widać nawet w tak upolitycznionej (z zasady) dyscyplinie jak historia. Choć pod koniec nieboszczki Jugi, szaleństwo nacjonalizmu zaczynało powoli wyzierać z zawalonych książkami półek, historiografia jugosłowiańska była jedną z najlepszych w Europie. Pupilka Le Goffa Mirjana Gross, Jaroslav Šidak czy Tomislav Kraljačić to tylko przykłady wybornych historyków, którzy potrafili spojrzeć na rzeczywistość szkiełkiem i okiem. Pod ich czujnym okiem rozwijało się szereg młodszych zdolnych historyków, którzy do końca Jugi uchodzili za osoby poważne.
Do czasu. Niestety. Wraz z upadkiem Jugi, do lamusa odeszła też jugosłowiańska historiografia. Nauka oparta na metodach historycznych oddała miejsca nacechowanej emocjonalnie demagogii. Zaczęła się epoka obrzydliwej nacjonalistycznej papki, która w nieco zmienionej formie trwa do dzisiaj. Wybitni historycy jak Dragutin Pavlicević, czy Enver Imamović, swoją działalność naukową mogą śmiało podzielić na „przedwojenną” i „powojenną”, gdyż istnieje jasny podział w ich twórczości na etap prawdziwej nauki i ideologicznej bryi, którą dzisiaj raczą swoich czytelników.  
Ci dwaj panowie historycy to niestety nie wyjątek, a raczej reguła. Ich ścieżka, od historyka do demagoga jest charakterystyczna dla większości posjugosłwoiańskich naukowych sierot. Jest to przykre tym bardziej, że fantastyczne historie o rzeszach zwolenników islamu w XV wieku w Bośni (Imamović), lub banalności NDH (Pavlicević), zdobywają sobie więcej zwolenników, niż uczciwe prace historyków, dla których najważniejsza jest prawda historyczna, a nie narodowe mrzonki. Jestem jednak optymistą i wierzę, że ta choroba dziecięca młodych krajów, jaką jest nacjonalizm minie w końcu w krajach byłej Jugi. Trzymam za to mocno kciuki.

Bibliografia
Bośniacka agonia będzie trwać http://www.nowebalkany.pl/artykul/218/bo-niacka-agonia-b-dzie-trwa [stan z dnia 13.02.2014]
Pavlicević D., Historia Chorwacji, Poznań 2004.
Imamović E., Ajvaz-dedin san, Sarajevo 2012.
Čekić S.,  Genocid i istina o genocidu u bosni i hercegovini, Sarajevo 2012.

T. J. Lis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz