Wojna w Jugosławii (1991-1995) zabiła nie tyko ciała, ale również umysły. O ludobójstwie
napisano już setki książek, dlatego ograniczę się tylko do podania w przypisie
pracy, która tego tematu dotyczy. Moim zaś celem jest naskrobanie kilku słów o
śmierci umysłu, jaka dokonała się wśród elit intelektualnych byłej Jugosławii. W
związku z tym, że mój ogródeczek, ogranicza się do historii, to właśnie
historycy będą bohaterami tej notki.
Oczywiście bajki o
Jugosławii harmonijnej, mlekiem i miodem płynącej, jak to bajki wiele wspólnego
z rzeczywistością nie mają, i przynajmniej od połowy lat 70siątych poszczególne
nacje zaczynały już na siebie ostrzyć pazurki, niemniej jednak, jakoś to
państwo się kulało. Zwłaszcza jeśli idzie o poziom nauki, stała ona na wysokim
poziomie. Związane to było nie tyle z bogactwem Jugi, co dość liberalnym
podejściem do nauki, minimalizmem doktrynalnym (w porównaniu z krajami komuchy)
i przede wszystkim możliwością swobodnej migracji. A także, co ważne w
przypadku takich wielonarodowych krajów, surowym kagańcem dla wszelkich
nacjonalistycznych wybryków.
Profesjonalizm i wysoki
poziom widać nawet w tak upolitycznionej (z zasady) dyscyplinie jak historia.
Choć pod koniec nieboszczki Jugi, szaleństwo nacjonalizmu zaczynało powoli
wyzierać z zawalonych książkami półek, historiografia jugosłowiańska była jedną
z najlepszych w Europie. Pupilka Le Goffa Mirjana Gross, Jaroslav Šidak czy
Tomislav Kraljačić to tylko przykłady wybornych historyków, którzy potrafili
spojrzeć na rzeczywistość szkiełkiem i okiem. Pod ich czujnym okiem rozwijało
się szereg młodszych zdolnych historyków, którzy do końca Jugi uchodzili za
osoby poważne.
Do czasu. Niestety. Wraz
z upadkiem Jugi, do lamusa odeszła też jugosłowiańska historiografia. Nauka
oparta na metodach historycznych oddała miejsca nacechowanej emocjonalnie
demagogii. Zaczęła się epoka obrzydliwej nacjonalistycznej papki, która w nieco
zmienionej formie trwa do dzisiaj. Wybitni historycy jak Dragutin Pavlicević, czy
Enver Imamović, swoją działalność naukową mogą śmiało podzielić na „przedwojenną”
i „powojenną”, gdyż istnieje jasny podział w ich twórczości na etap prawdziwej
nauki i ideologicznej bryi, którą dzisiaj raczą swoich czytelników.
Ci dwaj panowie historycy
to niestety nie wyjątek, a raczej reguła. Ich ścieżka, od historyka do demagoga
jest charakterystyczna dla większości posjugosłwoiańskich naukowych sierot.
Jest to przykre tym bardziej, że fantastyczne historie o rzeszach zwolenników
islamu w XV wieku w Bośni (Imamović), lub banalności NDH (Pavlicević),
zdobywają sobie więcej zwolenników, niż uczciwe prace historyków, dla których
najważniejsza jest prawda historyczna, a nie narodowe mrzonki. Jestem jednak
optymistą i wierzę, że ta choroba dziecięca młodych krajów, jaką jest
nacjonalizm minie w końcu w krajach byłej Jugi. Trzymam za to mocno kciuki.
Bibliografia
Bośniacka
agonia będzie trwać http://www.nowebalkany.pl/artykul/218/bo-niacka-agonia-b-dzie-trwa
[stan z dnia 13.02.2014]
Pavlicević D., Historia Chorwacji, Poznań 2004.
Imamović E., Ajvaz-dedin san, Sarajevo 2012.
Čekić S., Genocid i istina o genocidu u bosni i hercegovini, Sarajevo 2012.
T. J. Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz