Lewica w Polsce ostatnimi
czasy budzi pusty śmiech, zwłaszcza w polityce, gdzie nabijanie się z partii i
polityków tej opcji jest bardzo pożądane nawet w kręgach z reguły z nimi
sympatyzującymi. Ale o ile w polityce jest to ciągle walka (można by posłużyć
się lapsusem językowym – wojna obronna) o tyle w szeroko pojętej dyscyplinie,
wciąż naukowej jaką jest historia, lewica już od dawna nie prowadzi żadnych
bojów. Z prostego powodu, w historii lewicy nie ma, przynajmniej od 20lecia
międzywojennego..
Tak między Bogiem a
prawdą, lewica w polskiej powojennej historiografii zawsze pasowała jak świni
muszka, o czym można się było przekonać choćby w czasie I Konferencji Metodologicznej
Historyków Polskich w Otwocku, gdzie ostatecznie marksistowska wizja dziejów (czyt.
Żanna Kormanowa) poniosła porażkę. Mimo, że w okresie radosnej komuchy dość często
z powodów formalnych nawiązywano do myśli lewicowej, sporo pisano o bohaterskich
chłopach i krwiożerczej szlachcie (patrz Żanna Kormanowa), to jednak cały czas
sympatią cieszyli się tacy autorzy jak Henryk Wereszycki, czy Paweł Jasienica,
będący bardziej symbolem niż rzeczywistym naukowcem. Lewice jeśli już
drukowano, to tylko po to by zalegała na półkach i obrastała kurzem. Bez
jakichś perwersyjnych upodobań, nikt normalny po tego typu literaturę nie
sięgał.
Z prostego powodu. Lewacka
wizja dziejów była kiepska i nie przetrwała próby czasu. Gdy niejaki Rakowski
kazał wynieść sztandar, wraz z nim zniknęła proletariacka historiografia, która
w dużej części czując wiatr zmian, zrzuciła czerwone ciuszki i ubrała się w
czarne. Trzymali się tylko najbardziej zatwardziali, jednak i oni zrobili to co
wszyscy bohaterzy naszego bloga – umarli, pozostawiając po sobie bardziej
popiół, niż diament.
Bibliografia
Stobecki R., Historiografia PRL. Ani dobra, ani mądra, ani piękna ani skomplikowana,
Warszawa 2007.
Korespondencja
1947-1990, [red: E. Orman], Warszawa 2013.
Romek Z., Cenzura kreatywna w PRL a
środowisko historyków, „Przegląd
Historyczny” nr 1, (2006), s. 23-27.
T. J. Lis