Przekleństwo
to coś, co towarzyszy człowiekowi zapewne od czasu jak wyrósł mu podbródek,
który umożliwił sprawne komunikowanie się z innym przedstawicielem swojego
gatunku.
Jedno
z pierwszych szerzej znanych przekleństw, jakie zachowała dla nas Klio: „Pedicabo
ego vos et irrumabo” (w wolnym tłumaczeniu „wsadzę ci do z dupy do ust”), było
na tyle obsceniczne, że długie lata pozostawało nieprzetłumaczone. O ile jednak to
łacińskie zdanie jest znane mniej lub bardziej wśród historyków, o tyle zapewne
niewiele osób orientuje się w historii południowosłowiańskich przekleństw.
Jugol w trakcie "psovanja" |
W
tym morzu słów (w końcu za Bałkanem, czego jak czego ale języków i dialektów
nie brakuje), mamy dzisiaj całą gamę różnego rodzaju przekleństw. Powszechnie uważa
się, że pierwszym chorwackim przekleństwem zapisanym jeszcze w głagolicy było "ebi
ga vrag", co można przetłumaczyć jako „diabeł cię jebał”. Czy więc to Chorwatów można obdzielić palmą pierwszeństwa w używaniu przekleństw na południowej
słowiańszczyźnie? Nic bardziej mylnego, przyglądnijmy się więc, jak wygląda
dyskusja na temat pionierstwa w używaniu brzydkich słów.
Chorwacja
Geneza
chorwackich przekleństw budzi wiele kontrowersji. Jedna teoria mówi, że całą
gamę różnego rodzaju obraźliwych terminów zawdzięcza się marynarzom licznie
występującym w portach Dalmacji. Druga teoria odpowiedzialność za wulgaryzację
języka zrzuca, a jakże inaczej, na sąsiednią Serbię, której przypisuje się tą
demoralizującą rolę (ci z kolei mieli przyjąć przekleństwa od muzułmanów). Jest
jeszcze trzecia teoria, mówiąca o tym, że to Europa zachodnia, zaraziła
bogobojną Chorwację terminologią powszechnie uznawana za niekulturalną, ale że najmniej spektakularna to każdy ma ją w d** (ops!).
Czyżby
więc Chorwaci nie mogli poszczycić się własnym, rdzennie chorwackim jak krawaty i Severina, soczystym „kur** mać!”? Wszystko
na to wskazuje, a jeśli nawet nie wszystko, to na pewno badania Prof. Vladimira
Markotića, który badając pierwotną wspólnotę Chorwatów na jakimś zadupiu we
Włoszech w latach 60siątych XX wieku (gdzie w izolacji mieli zachować czystość
języka), stwierdził, że w ich słowniku nie ma ani jednego przekleństwa!Aż trudno sobie wyobrazić jak sobie tam radzono w sytuacji uderzenia się w nogę ciężkim przedmiotem.
Czarnogóra
Nie
tylko Chorwaci pokazują palcem na Serbie, chcąc wskazać winnego wulgaryzacji ich języka. Także
Czarnogórcy zwracają uwagę, że w ich kraju praktycznie do końca I wojny
światowej nie można było usłyszeć brzydkich słów. „W Czarnej Górze nie ma
żadnych przekleństw. Nikt nie wypowiada swoimi ustami żadnych obrzydliwych lub wstydliwych
słów”. Pisał wstrząśnięty tą sytuacją serbski poeta Ljubomir Nenadović w 1875
r. Także inne źródła sprzed 1918 r. potwierdzają te szokujące informację na temat nędzy językowej w wyrażaniu emocji przez mieszkańców tego górzystego kraju.
Serbia
Tym samym wszystkie
dowody zdają się przemawiać za tym, że to właśnie Serbia była pierwszym demoralizatorem
Bałkanów, który to wsadził w usta wstydliwych młodzieńców i cnotliwych niewiast
słynne dzisiaj „pička materina”, „jebem ti mater”, czy „nabijem te na kurac”.
Jednak w obronie dobrego imienia Serbów, stanął nie kto inny jak sam słynny językoznawca z pierwszej połowy XIX wieku, Vuk
Karađić, który to twierdzi, że owszem, Serbowie przeklinają, ale nawyk ten przejęli od Węgrów, którzy to zaszczepili wśród jego rodaków umiłowanie do
tego typu zwrotów.
Niestety
ze względu na nieznajomość węgierskiego nie jestem w stanie dowiedzieć się,
komu zaś Węgrzy zawdzięczają wulgaryzację ich języka. Dlatego niestety nie pozostaje mi nic innego jak zakończyć moje śledztwo na tym wątku. W każdym razie, jak
widzimy klną wszyscy, ale nikt nie chce się przyznać kto zaczął, więc każdy na
każdego zwala odpowiedzialność. Motyla noga!
Bibliografia
Jugo-psovke i naše stare kletve http://hr.metapedia.org/wiki/Jugo
psovke_i_na%C5%A1e_stare_kletve [dostęp 27.07.2014]
Fuček I., Vjerovati – Živjeti, Split 2010.
Nenadović L., Odabrana
dela, O Crnogorcima, Novi Sad, 1971.
T.J.L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz