sobota, 26 lipca 2014

O przekleństwch za Bałkanem słów kilka



Przekleństwo to coś, co towarzyszy człowiekowi zapewne od czasu jak wyrósł mu podbródek, który umożliwił sprawne komunikowanie się z innym przedstawicielem swojego gatunku.
Jedno z pierwszych szerzej znanych przekleństw, jakie zachowała dla nas Klio: „Pedicabo ego vos et irrumabo” (w wolnym tłumaczeniu „wsadzę ci do z dupy do ust”), było na tyle obsceniczne, że długie lata pozostawało nieprzetłumaczone. O ile jednak to łacińskie zdanie jest znane mniej lub bardziej wśród historyków, o tyle zapewne niewiele osób orientuje się w historii południowosłowiańskich przekleństw.
Jugol w trakcie "psovanja"

W tym morzu słów (w końcu za Bałkanem, czego jak czego ale języków i dialektów nie brakuje), mamy dzisiaj całą gamę różnego rodzaju przekleństw. Powszechnie uważa się, że pierwszym chorwackim przekleństwem zapisanym jeszcze w głagolicy było "ebi ga vrag", co można przetłumaczyć jako „diabeł cię jebał”. Czy więc to Chorwatów można obdzielić palmą pierwszeństwa w używaniu przekleństw na południowej słowiańszczyźnie? Nic bardziej mylnego, przyglądnijmy się więc, jak wygląda dyskusja na temat pionierstwa w używaniu brzydkich słów.

Chorwacja

Geneza chorwackich przekleństw budzi wiele kontrowersji. Jedna teoria mówi, że całą gamę różnego rodzaju obraźliwych terminów zawdzięcza się marynarzom licznie występującym w portach Dalmacji. Druga teoria odpowiedzialność za wulgaryzację języka zrzuca, a jakże inaczej, na sąsiednią Serbię, której przypisuje się tą demoralizującą rolę (ci z kolei mieli przyjąć przekleństwa od muzułmanów). Jest jeszcze trzecia teoria, mówiąca o tym, że to Europa zachodnia, zaraziła bogobojną Chorwację terminologią powszechnie uznawana za niekulturalną, ale że najmniej spektakularna to każdy ma ją w d** (ops!).
Czyżby więc Chorwaci nie mogli poszczycić się własnym, rdzennie chorwackim jak krawaty i Severina, soczystym „kur** mać!”? Wszystko na to wskazuje, a jeśli nawet nie wszystko, to na pewno badania Prof. Vladimira Markotića, który badając pierwotną wspólnotę Chorwatów na jakimś zadupiu we Włoszech w latach 60siątych XX wieku (gdzie w izolacji mieli zachować czystość języka), stwierdził, że w ich słowniku nie ma ani jednego przekleństwa!Aż trudno sobie wyobrazić jak sobie tam radzono w sytuacji uderzenia się w nogę ciężkim przedmiotem.

Czarnogóra

Nie tylko Chorwaci pokazują palcem na Serbie, chcąc wskazać winnego wulgaryzacji ich języka. Także Czarnogórcy zwracają uwagę, że w ich kraju praktycznie do końca I wojny światowej nie można było usłyszeć brzydkich słów. „W Czarnej Górze nie ma żadnych przekleństw. Nikt nie wypowiada swoimi ustami żadnych obrzydliwych lub wstydliwych słów”. Pisał wstrząśnięty tą sytuacją serbski poeta Ljubomir Nenadović w 1875 r. Także inne źródła sprzed 1918 r. potwierdzają te szokujące informację na temat nędzy językowej w wyrażaniu emocji przez mieszkańców tego górzystego kraju.

Serbia

Tym samym wszystkie dowody zdają się przemawiać za tym, że to właśnie Serbia była pierwszym demoralizatorem Bałkanów, który to wsadził w usta wstydliwych młodzieńców i cnotliwych niewiast słynne dzisiaj „pička materina”, „jebem ti mater”, czy „nabijem te na kurac”. Jednak w obronie dobrego imienia Serbów, stanął nie kto inny jak sam słynny językoznawca z pierwszej połowy XIX wieku, Vuk Karađić, który to twierdzi, że owszem, Serbowie przeklinają, ale nawyk ten przejęli od Węgrów, którzy to zaszczepili wśród jego rodaków umiłowanie do tego typu zwrotów.
Niestety ze względu na nieznajomość węgierskiego nie jestem w stanie dowiedzieć się, komu zaś Węgrzy zawdzięczają wulgaryzację ich języka. Dlatego niestety nie pozostaje mi nic innego jak zakończyć moje śledztwo na tym wątku. W każdym razie, jak widzimy klną wszyscy, ale nikt nie chce się przyznać kto zaczął, więc każdy na każdego zwala odpowiedzialność. Motyla noga!

Bibliografia

Jugo-psovke  i naše stare kletve http://hr.metapedia.org/wiki/Jugo psovke_i_na%C5%A1e_stare_kletve [dostęp 27.07.2014]
Fuček I., Vjerovati – Živjeti, Split 2010.
Nenadović L., Odabrana dela, O Crnogorcima, Novi Sad, 1971.

T.J.L

                                                                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz